Lektura szkolna, której nie przeczytałam w szkole.

Ludzie bezdomni - Stefan Żeromski

Dzisiaj będzie bardzo krótki post, bo niestety, ale dzisiejszego dnia mam dość. I to chyba dzięki tej lekturze. Nie mam pojęcia, dlaczego pomyślałam, iż ta książka mi się spodoba. Nie wiem. I chyba lepiej nie wiedzieć.

Przy "ludziach bezdomnych" wymęczyłam się niesamowicie. Chociaż muszę przyznać, iż początkowo byłam ciekawa dr Tomasza Judyma. Tak, początek (gdzieś do pamiętnika Joasi) mi się podobał. Natomiast później miałam coraz bardziej dość tej lektury.

Irytował mnie dr Judym, choć równocześnie mi imponował. Ciągle mam do niego mieszane uczucia. Joasię polubiłam. Wątek miłosny był, chociaż jak dla mnie mogłoby go nie być. Relacje głównego bohatera z innymi były różne. Ogólnie bohater potrafił sprawić, by inni go nie lubili, choć chciał dobrze. Widać, że się starał, ale... życie ;)

Więc tak. Strasznie powoli akcja idzie do przodu. Jest mnóstwo opisów przyrody, które mnie nudziły, mało dialogów i dużo nie potrzebnych wątków (jak dla mnie). Ogólnie historia mogłaby być piękna i romantyczna. Ale dla mnie jest tylko nudna.

Niestety, ale wczorajsza książka ("Duma i uprzedzenie") jeszcze nie jest skończona. A na dzisiaj mam już dość czytania. Więc postaram się ją skończyć niebawem... :)

 

Plusy:
--> historia
 
Minusy:
--> długie opisy
--> powolna akcja
---> nuuuuda