Dwa tak różne światy, a jednak podobne...

Czytanie z kosci - Szamaek Jakub

Połączenie przeszłości z teraźniejszością. To, co było z tym, co jest.

 

Ciekawość świata zawsze mi towarzyszyła, do teraz mi towarzyszy. Zaspokajam ją czytając, Dlatego też jestem zachwycona lekturą "Czytanie z kości", bowiem zaspokoiła moją ciekawość chyba na kilka dobrych tygodniu.

 

Zacznę może od początku. Książka dzieli się na podrozdziały związane z przeszłością, starożytnością oraz teraźniejszością, współczesnością. W przeszłości poznajemy Leocharesa - człowieka, który chwyta się wiele zawodów. W teraźniejszości naszą główną bohaterką jest Inga - archeolożka, która prowadzi prezentację na konferencji naukowej - z niej wynikają następne, ciekawe kroki.


Yyy... dość ważną wiadomością jest to, iż już na początku wiemy, kto zginął. Poza poznaniem sprawy, którą zajmuje się Leochares (to taki jakby prywatny detektyw :D ), poznajemy historię tajemniczego człowieka z grobu. To o tym człowieku mówi Inga w swoim wykładzie. I tą sprawę bada Inga wraz z nowymi znajomymi. 


Tajemniczy zabójca również się pojawia. I chyba on był największym zaskoczeniem książki. Naprawdę nie spodziewałam się takiego rozwiązania. 


Atutem, o którym powinnam wspomnieć jest to, iż to jedynie czytelnik poznaje zabójcę. Jedynie czytelnik może powiedzieć "to niemożliwe, że to..." I jedynie czytelnik może się ucieszyć z faktu, iż poznał całą prawdę.


Niezaprzeczalnym plusem jest Leochares - człowiek zagadka. Złotnik, najemca, który chwyta się każdy robót. Świetnie rozpoznaje mowę ciała ludzi, zna się na odczytywaniu kłamstw i potrafi rozwiązać wiele zagadek. 


Inga Szczesna jest całkiem inna. Lubi przeszłość, interesują ją to, co było. Lubi bezpieczeństwo, przeważnie jest przygotowana na każdą ewentualność. I do końca ma nadzieję. Jest ciekawą osobą. Nie tak bardzo jak Leochares, lecz ma wiele zalet, które sprawiają, że chce się ją poznać lepiej.


Emanuje z książki przygoda, piękno związane z starożytnością, wiedza. Tutaj fakty mieszają się z fikcją, a to dodaje tylko uroku książce. Widać, że autor wiele czasu poświęcił, by napisać powieść.

Zapomniałabym dodać, iż to nie pierwsza książka o Leocharesie. Autor napisał już wcześniej dwie powieści o tym starożytnym. Ja już wiem, iż je poznam. Nie mam innego wyboru, bowiem Leochares naprawdę jest człowiekiem, którego chce się poznać bardziej i bardziej. Jest lepszą wersją głównego bohatera z serialu "Mentalista".  

Książka pozwala odkryć nam świat nie do końca znany. Etruskowie, ich zachowanie, sposób bycia, religia byli czymś do poznania nie tylko dla Leocharesa. Wraz z detektywem z Grecji, poznajemy rytuały, religię, o których dużo się chyba nie mówi. Ja o wiele bardziej kojarzę starożytną Grecję niż cokolwiek, co ma związek z Etruskami. 


Osoby, które spotyka na swej drodze Leochares są różne. O każdej z nich można by mnóstwo prawd napisać, każda z nich ma inne pobudki do działania i o wielu możemy zmienić zdanie. 


Światy, które ze sobą współistnieją są na pozór różne, ale czytając odkrywamy ich podobieństwa. Na przeciw siebie mamy starożytną Grecję, Etrusków i współczesną Anglię. Poznajemy Leocharesa i jego rodzinę oraz Ingę i jej przyjaciół. Widzimy różnice, ale nie sposób zauważy podobieństw, które łączą te dwa światy.


Ciekawym pomysłem były rozdziały, a raczej ich zatytułowanie. Zamiast rozdziału pierwszego, mamy rozdział zwany alfą. Literki greckie zaczynają każdy rozdział. Wywołało to uśmiech na mojej twarzy, bo czegoś takiego się nie spodziewałam.

 
I nie wiem dlaczego, ale liczyłam na coś ala serial "Kości", a dostałam dużo lepszą opowieść o tym, co było i o tym co jest. Zdecydowanie więc polecam lekturę o detektywie mieszkającym troszkę innym świecie niż nam znany.