Zanim zasnę - S. J. Watson
Motto książki brzmi:
"Jutro się urodziłem, 
Dzisiaj żyję, 
Wczoraj mnie zabiło. "
Parviz Owsia


Dlaczego po raz pierwszy zaczynam od motta? To, że pasuje do całej książki jest oczywiste. Ale ma w sobie to coś, co skłania do refleksji. W pewnym sensie jest smutne, lecz ma w sobie też coś życiowego.

Pomyślałam, że moje życie jest zbudowane na ruchomych piaskach. Zmienia się z dnia na dzień.

Wroćmy już do książki, której nie przeczytałam gdyby nie film. Jak wiecie, wiele książek przeczytałam, bo widziałam filmy, które mi się spodobały lub miały w sobie coś, po czym chciałam poznać książkę.
Film "Zanim zasnę" przypomniał mi "Memento". Choć są różnice między tymi filmami. Jedną wielką jest to, czego pragną główni bohaterowie. W "Memento" ukarania winnego, w "Zanim zasnę" odkrycia prawdy". Dopiero po wejściu na filmweb dowiedziałam się, że jest na podstawie książki. Wzbudziło to moje zainteresowanie książką. Ciekawiło mnie, w jaki sposób jest napisana, jaka jest bohaterka w książce i czy łatwo widać kto jest kim oraz jak autorka wyjaśniła pewne niejasności. Bo tłumaczenie w filmie mnie nie przekonało.

W książce bohaterka prowadzi pamiętnik. Sama książka jest prowadzona w taki sposób, jakby czytelnik czytał zapiski bohaterki. W filmie mieliśmy nagrania za pomocą kamerki. I szczerze bardziej podoba mi się wersja książkowa. Odkrywamy prawdę na tyle, na ile Christine potrafi ją odkryć. Co prawda jej niektóre wspomnienia są fałszywe, mieszają się prawdą lub są wynikiem tego co jej powiedzą. Czytamy również o tym, co przyniósł jej dzień, o przeżyciach, o spotkaniach i tajemnicach danego dnia.

Nie ufać Benowi.


Bo Christine ma amnezję, która jest wynikiem pewnego wypadku. Codziennie po przebudzeniu nie pamięta niczego, co działo się od wypadku. Wypadku też nie pamięta. Nie pamięta dnia poprzedniego, swojego wieku. Codziennie jej mąż, Ben, opowiada bohaterce jej własną historię. I tylko od niej zależy, czy uwierzy to, co Ben jej opowie. Od początku książki autorka zastanawia się, czy powinna ufać mężowi. Nie mówi mu o wszystkim. I ma mieszane co do niego uczucia. Prawdę mówiąc, bohaterka nie jest pewna nikogo. Nie wie, kto jej mówi prawdę, kto przed nią coś ukrywa i dlaczego. Liczy tylko na swój pamiętnik, ufa, iż to, co tam napisała jest prawdą.

Język powieści nie jest skomplikowany. Powiedziałabym, że jest prosty. Christine opowiada o sobie, o tym, co w danym momencie czuje. Jej strach staje się naszym strachem. Jej niepewność naszą niepewnością. Bo to powieść pełna napięcia, wciągająca i zastanawiająca.

 czy będziemy się dymać?

Lecz autorka ma słowa, które lubi. O dymaniu czytamy bardzo często. I to obojętne, czy chodzi o seks mężem, czy o jej wyobrażenia, marzenia. Czy tego chce czy też nie. Czy było to cudowne czy nie. To zawsze musi być dymanie.

Dzisiaj to wszystko, co mam


Wiele mnie też dziwi w książce. Owszem jest to w racjonalny sposób wyjaśnione. Ale nadal dziwi mnie jak wiele ludzi mogło zapomnieć o Christine.

Mam jeszcze jedną małą uwagę. W filmie Christine jest młodsza. Jej bliscy także. Chyba jedynie doktor był w podobnym wieku w książce i filmie. Zastanawiano się, czy to było konieczne. Czy rzeczywiście jakby w filmie bohaterowie mieli tyle lat, ile w książce to, czy byłoby mniej chętnych na poznanie tej historii. Czy ja sama bym nie chciała oglądać takiego filmu? Nie wiem. Ale wiek książkowy bardziej mi pasował do wielu wydarzeń.

Zanim poznałam "Zanim zasnę" chciałam zapomnieć o wszystkim. Nie pamiętać niczego. Obudzić się i nie mieć wspomnień. Lecz przeczytałam tą książkę. Poznałam bohaterkę, która nie może być niczego pewna, czuję się zagubiona i potrzebuje kogoś, kto jej pomoże funkcjonować. Sama nie dałaby sobie rady w życiu. Więc, czy za taka cenę warto jest zapomnieć? Obudzić się nie wiedząc kim się jest, co się zrobiło i jakim było się człowiekiem. Czuć nieufność, lęk. Być skazanym na życie w niewiedzy.