Wspomnienia niebieskiego mundurka - Wiktor Gomulicki

Z książek dla dzieci o przygodach uczniów, poznałam tylko kilka tomów o jednym małych chłopcu zwanym Mikołajkiem. Polubiłam tego chłopca, który często wpakował się w kłopoty. Polubiłam humor w historiach o Mikołajku. Polubiłam tamtą Francję...

 

Dlatego też, gdy trafiłam na "Wspomnienia niebieskiego mundurka", musiałam je przeczytać. Bowiem od razu skojarzyło mi się z Mikołajkiem. Choć "Wspomnienia niebieskiego mundurka" dotyczą innych chłopców mieszkających w innym kraju.

 

Rzecz z książki dzieje się w Polsce. Ale w Polsce dawnej, XIX wiecznej. Wówczas to w szkołach był podział. Zaś poznajemy męską szkołę, w której chłopcy noszą niebieskie mundurki. 

 

Poznajemy chłopców, którzy dopiero wkraczają w nowy etap w swoim życiu zwany szkołą, natomiast kończymy lekturę wówczas, gdy chłopcy kończą szkołę. 

 

Rozdziałów jest osiemnaście. Każdy z nich jest inną historią dotyczącą bohaterów. Przyznam, iż niektóre mnie nudziły, inne zaś ciekawiły, jeszcze inne bawiły. Były też takie, które wzruszały, skłaniały do refleksji czy do wspomnień. Każda z nich jednak pozostanie w mej pamięci.

 

 

Lektury tej nie da się nie docenić. Jej mądrości, która jest przekazywana w przystępny sposób. Jej bohaterów, dzięki którym może się pojawić refleksja na temat naszych poczynań. Jej nauczycieli oraz rektora - jak bardzo szacunek do nauczyciela zależy od faktu jakim on jest człowiekiem dla tych uczniów.

 

Momentami książka bywała smutna. Powodowała łzy. Skłaniała człowieka do przemyśleń. Ale przez większość tej krótkiej lektury książka  bawiła. Nigdy nie zapomnę rozdziału o chrabąszczach... i wciąż się zastanawiam, czy w jakiejś szkole jakiś uczeń czy uczniowie wpadli na podobny pomysł. 

 

"Wspomnienia niebieskiego mundurka" pokazują jaką dużą wartością jest przyjaźń. Chłopcy są dla siebie bardzo ważni. Pomagają sobie, wspierają się, a przede wszystkim razem się bawią i wpadają na coraz to ciekawsze pomysły.

 

Książka powinna wzbudzić ciekawość u młodego czytelnika. Owszem, nie znajdzie w niej chłopców, którzy grają w FIFĘ. Za to znajdzie chłopca, który potrafił robić piłki do grania na boisku.

Nie znajdzie długopisów, korektorów czy innych bajerów, ale znajdzie wspaniałe gęsie pióra, którymi chciałby spróbować pisać.

I choć różnic pomiędzy chłopcami i szkołą z wieku XIX a chłopcami i szkołą wieku XXI jest wiele, to i podobieństw czytelnik znajdzie mnóstwo. Bo, czy młodzi chłopcy nawet teraz nie lubią wpakować się w kłopoty? Biegać, skakać, grać w piłkę? Kombinować, by nauki uniknąć?

 

Książka też może być świetny wstępem do rozmowy o tym jak dawniej szkoła i życie wyglądały. Wspomnienia naszych rodziców z tamtych czasów też mogą być barwne i piękne jak we "Wspomnieniach niebieskiego mundurka". Też mogą bawić, wzbudzać zaciekawienie. Moje wspomnienia może nie są tak wesołe, a jednak o niektórych przygodach z łezką w oku mogłabym opowiedzieć... choć jeszcze dużo lat od zakończenia szkoły podstawowej nie minęło.