Wyznania agentki - Paulina Matysiak

Ta książka była dziwna. Do końca była dziwna. Zaczęła się dziwnie (coś ciekawie). Zakończyła się jeszcze dziwniej. Jest to najdziwniejsza książka, jaką przeczytałam w całym swoim krótkim życiu. I coś mi się nie wydaje, bym kiedyś trafiła na dziwniejszy twór...

 

Ale nie powiem, by mi się ją źle czytało. Potrafiłam się wciągnąć w fabułę, która ogólnie mi nie przypadła do gustu. Cały czas miałam nadzieję, że nagle nastąpi ciekawy zwrot akcji, coś, po czym będę mogła napisać, że książka była dziwaczna, ale i zaskakująca, a nawet na swój sposób ciekawa. Ale nic takiego się nie wydarzyło.

 

Przyznam, że zaczęłam ją czytać jakiś czas temu, gdzieś pod koniec września. Później miałam małe życiowe problemy, przez które czytanie odeszło na chwilę na dalszy plan. Następnie po prostu sięgałam po inne pozycje, a tą mijałam. Nie celowo, jakiś wolałam wtedy papierowe wersje niż ebooki. Teraz zaś postanowiłam ją skończyć. Pamiętałam początek, więc na szczęście mogłam zacząć tam, gdzie przerwałam. I dokończyłam ją w ciągu jednego dnia.

 

Od jakiegoś czasu ciągnie mnie do książek szpiegowskich, ale też i do książek z pewnymi teoriami, które większość nazwałaby spiskowymi. Niektóre mi się podobały, inne mniej, o czym pisałam na blogu. O różnych ciekawych teoriach czytałam w książkach wydawnictwa Podziemne. Tylko tam były to teorie, w które byłam w stanie uwierzyć lub chociaż je przemyśleć. Zresztą, do tej pory nad niektórymi się zastanawiam, bo zabrzmiały bardzo prawdopodobnie.

 

W "Wyznaniach agentki" mamy mnóstwo teorii spiskowych, które dotyczą polityki pewnego kraju. Nie mówią tylko o dawnych czasach, ale i o współczesnych działaniach tego kraju. Teorie te są typowymi teoriami spiskowymi, które podane były za dużej dawce. Poza tym małym faktem niektóre z nich są na tyle znane, że po prostu nie chciałam ich już spotykać w książce, którą chciałam czytać dla przyjemności.

 

Książka jest prowadzona w formie dialogu Anastazji (tytułowej agentki) z psychiatrą, który stara się jej pomóc. Tak naprawdę przez całą fabułę próbujemy wraz z bohaterami odkryć, kim Anastazja jest. Nietypowa forma dodaje książce wartości. Bohaterka zaś czasem budziła moje zaciekawienie, lecz prawdę mówiąc, przez większość dialogów miałam jej dosyć. Ma dość odpychający jak dla mnie charakter.

 

Lektura ma też sceny erotyczne. Niektóre z nich są mocne. Zdecydowana większość budziła moje zażenowanie. Była w nich uległość. Był strach. Była pozycja pana i sługi. Choć akurat wątek miłosny na początku budził moje zaciekawienie. Gdyby był poprowadzony w inny sposób, zamiast niektórych scen pojawiłyby się inne, pewnie by mógł mi się spodobać. Lecz potem się zaczęły dziwaczne sceny, które miałam ochotę ominąć szeroki łukiem (czego jednak nie zrobiłam...).

 

Ogólnie książkę uważam za rozczarowanie tego roku. Sama ciekawa forma narracji nie wystarczyła, by książka mi się spodobała. Po prostu kompletnie nie trafiła w mój gust. Może gdyby Anastazja była nieco inna, inaczej też oceniłabym całość. Może...