

Sagę Pieśni Lodu i Ognia R.R. Martina czytam bardzo nie po kolei. I to wówczas, gdy tęsknię za serialem. Choć bardzo pragnę doczytać kiedyś wszystkie tomy. Gdzieś już na moim blogu pojawiła się recenzja "Nawałnicy mieczy. Krew i złoto". Teraz zaś pojawi się tom wcześniejszy. Dla mnie drugi, który poznałam.
Pewnie nie wiecie, że uwielbiam serial. Jest świetny. Ale zawsze mnie ciekawiła książkowa wersja historii. Czy się bardzo różni? Czy jest podobna. Dlatego też sięgnęłam po "Nawałnicę mieczy. Krew i złoto", która przypadła mi do gustu, więc postanowiłam poznać historię od początku. Co jak widać, nadal mi się nie udało...
"Nawałnica mieczy. Stal i śnieg" to dalsze losy bohaterów, których mogliśmy poznać w "Grze o Tron" (jeśli ktoś czytał, a nie zaczynał historii od środka). Są to losy wcześniejsze niż te w "Nawałnicy mieczy. Krew i złoto". Na szczęście nie miałam problemu z tym, że czytałam o wcześniejszych wydarzeniach. Nie było mi trudno się przestawić.
Od razu przyznaję, iż czytając, miałam przede wszystkim przed oczyma obrazy z serialu. Ba, czytać o losach bohaterów, ja przypominałam sobie po prostu wydarzenia z serialu. Chociaż były też pewne różnice.
To w tej części pojawia się Ygritte. Rudowłosa dzika, w której zakochał się Jon. A i ona obdarzyła go uczuciem. Fajnie było czytać o pierwszej miłości Jona.
Jak zawsze w tej serii, było dużo różnych bohaterów, wydarzeń, zwrotów akcji. Najbardziej lubiłam czytać o Arya Stark. Przyznam też, iż dużo milej czytało mi się o Sansie niż gdy ją oglądałam. Sansa w sadze Pieśni Lodu i Ognia, choć jest jeszcze dzieckiem, wydaje się ciekawsza. Bardziej odczuwałam jest strach, lęk. Po prostu było mi jej ogromnie szkoda. Dużo bardziej niż jej serialowy odpowiednik.
Oczywiście, z przyjemnością czytałam losy Tyriona oraz Jaimego Lannistera. Niestety, w tej częsci Jaime jest z Brienne, która mnie irytowała o wiele bardziej niż w serialu. Coś nie przepadam za tą postacią.
Robb Stark też nie budził u mnie pozytywnych uczuć. Być może dlatego, że wiedziałam już, co się wydarzy w dalszych losach przez jego jedną głupią decyzję. Tylko, że był dzieckiem, które mogło popełniać błędy. Szkoda, że jego jedna decyzja miała tak ogromny wpływ na dalsze jego (i nie tylko jego) losy.
Książkę czytało mi się wspaniale. Miło było mi się znaleźć znów w świecie Westeros, gdzie toczy się walka o koronę, honor, sprawiedliwość i życie. Cudownie było znów zobaczyć bohaterów, których polubiłam lub znienawidziłam. Na pewno powrócę jeszcze do Westeros. Mam nadzieję zaś, że tym razem wreszcie przeczytam tom pierwszy, tzn. "Grę o tron".
Polecam ogromnie. :)